Gdzie jesteś, targecie?

Ci, którzy mnie obserwują na Twitterze, mogą zobaczyć jak przyglądam się reklamom serwowanym mi przez internetowych masowych reklamodawców i jak się z tych reklam nabijam na różne sposoby (lub jak się czasem obruszam). W ostatnich dniach szczególną uwagę poświęcałem „nowym” reklamom wprowadzonym wraz z nową odsłoną pewnego portalu specjalistycznego, który nie dość że – między wieloma innymi – próbował podsunąć mi jakiś serwis randkowy kusząc zmieniającymi się stockowymi zdjęciami paru sympatycznych dziewoj, to na dodatek sugerował że spędzam samotne wieczory w miejscowości X…

I właśnie. Pierwszą „miejscowością X” na którą zwróciłem uwagę, była bliżej mi nieznana, sympatyczna zapewne, wieś Białopole. Kiedy o tym wspomniałem, ktoś nawet podpowiedział że rezerwat orlika krzykliwego (nie mylić z boiskiem orlik) tam się znajduje, nie wiem czy był tam, czy wyguglał szybciej ode mnie. Wieś to pod wschodnią granicą, w mordobijskim… w chełmskim powiecie, bliżej jak 50 km od niej w życiu raczej nie byłem (a i to tak dawno, że…) Nie zmartwiłem się, że tak źle mnie reklamodawca szukał, choć zaciekawiło mnie to. Wczoraj (piszę to jeszcze w środę) zaś rano zobaczył mnie w Kozach, wieś to mniej odległa, lecz równie chybiona. Później tego dnia znalazł mnie jeszcze w Jaworznie, Wrocławiu, Straduni (szukajcie sami jak żeście ciekawi), a nawet mieście sąsiadującym z moim… I już wiedziałem. Z internetem łączę się na różne sposoby, przez parę numerów komórkowych i przez paru innych providerów. Mój domowy ma siedzibę w sąsiednim mieście, i tam dokładnie mnie reklamodawca mnie próbował „namierzyć”. Kiedy używałem routerów komórkowych, to po każdym połączeniu „lokalizacja” (tę prawdziwą wyłączam, jak tylko mogę) uważała że jestem tam gdzie przypisany był serwer z którym się router połączył… W sumie sprawia mi to dużą zabawę, z jednej strony widzieć bezsilność w tworzeniu profilu i „dopasowywaniu” do mnie reklam (nie mam powodów zakładać, że inne kryteria tworzą lepszy obraz mojej osoby), z drugiej zastanawiać się gdzie tym razem „trafię”.

Gdy piszę te słowa, jestem widziany w Będzinie (tam przynajmniej zdarzał mi się bywać). Mniej mi pasuje, że w oczach algorytmów robię za oldboja… Przynajmniej mogliby te zdjęcia zmienić, opatrzyły mi się.

2 myśli na temat “Gdzie jesteś, targecie?

  1. Hmmm… A ja nie widzę reklam… Nie jestem najwyraźniej na tyle atrakcyjna, by o mnie zabiegać… Żadnych zaproszeń do randkowania, ani zdjęć mężczyzn.. Buuuuu…..

    Polubienie

Dodaj komentarz